sobota, 31 grudnia 2011

Zapowiedź rozdania !

Z racji, że już jutro zaczynamy nowy rok postanowiłam rozpocząć go wyjątkowo miło - ROZDANIEM! Już jutro dowiecie się, co na Was czeka a uważam, że rozdanie będzie warte wzięcia w nim udziału. Z racji, że noc sylwestrowa dla każdego zakończy się przyjemnym zmęczeniem zasady nie będą skomplikowane... ale to wszystko jutro.

Póki co, życzę udanej zabawy sylwestrowej i wszystkiego, co najlepsze w nadchodzącym 2012 roku!!!

Kasia

benefit - eye BRIGHT

"Przerwa na kawę - w sztyfcie! Błyskawicznie nabierzesz bardziej ożywionego wyglądu, gdy tym miękkim różowym ołówkiem nałożysz nieco koloru przy wewnętrznych kącikach oczu, przy nasadzie nosa. Twoje spojrzenie powie, że jesteś rześka i energiczna!"

Waga netto: 1,40 g



Nie wyobrażam sobie codziennego makijażu bez tej kredki. Nawet jeśli mój makijaż ogranicza się tylko czarnego eyelinera to eye BRIGHT jest obowiązkowy.
Jak już zapewne wiecie jest to kredka o delikatnym różowym kolorze, miękka aczkolwiek nie rozmazuje się po aplikacji. Ja swoją stosuję na kilka sposobów: pod łuk brwiowy, na linię wodną oraz w zewnętrznym kąciku oka. Kredka po nałożeniu np. w kąciku bardzo ładnie się wtapia i nie odznacza się drastycznie. Natomiast na linii wodnej utrzymuje się ok. 5 godzin. 
Kredka sprawia, iż wyglądam na wypoczętą a oko jest subtelnie rozświetlone. 

Wiem, że może dla niektórych to jest tylko zbędny bajer, ale dla mnie niezbędna w kosmetyczce.

Ocena: 10/10

Cena: ??

Kasia

Tommee Tippee - butelka Closer to nature Anti-Colic Plus

Dzisiaj coś od mamusi dla mamuś :)
Będąc w ciąży cały czas i powtarzano, że przed narodzinami dziecka nie powinnam nic kupować. Żadnych ubranek, akcesoriów. Ponoć taki przesąd. Nie powiem, że jestem przesądna, ale z drugiej strony wolę nie zapeszać. Jednak w przypadku tych buteleczek nie mogłam się powstrzymać. Jeszcze przed ciążą wiedziałam, że jak już będę oczekiwać słodkiego maleństwa zakupię butelki właśnie Tommee Tippee. Zakupiłam 3 butelki. Dwie po 150 ml i jedną 260 ml. Każda z oznaczeniem Anti-Colic. Butelki kupiłam z myślą o tym, że gdy zajdzie taka potrzeba będę ściągać pokarm i maleństwo nakarmi mój mąż bądź babcia. Butelki oczywiście okazały się przydatne pod innym względem. Mianowicie, brak pokarmu spowodował, iż butelki z dodatku dnia codziennego stały się niezbędne.






Przejdźmy do sedna sprawy. Dlaczego właśnie te butelki? Hmmm... w pierwszym momencie. Byłam zachwycona kształtem. Takie słodkie bombeczki. Później oczywiście zwiedziłam wiele forum na których poznałam opinie mam używających właśnie tych buteleczek. Chyba 90% z nich była pozytywna. Powiem szczerze, że to właśnie opinie matek przekonują mnie o wiele bardziej aniżeli nagrody bądź tytuły jakie otrzymała butelka. W każdym bądź razie opinie przekonały mnie ostatecznie. Kupiłam. Oczywiście na allegro. Z tego, co widziałam butelki Tommee Tippee dostępne są w sieci sklepów Smyk, ale ceny... przemilczę.

W zestawie otrzymujemy: butelkę, smoczek, rurkę z czujnikiem ciepła, nasadkę ochronną na smoczek oraz malutką szczoteczkę do czyszczenia rurki od wewnątrz.




Zdecydowałam się na model butelki antykolkowej z czujnikiem ciepła. Rurka odpowietrzająca ma umożliwić dziecku jedzenie bez przerw. Rurka posiada również czujnik ciepła. Według producenta mleko powinno być podawane, jeżeli rurka jest niebieska. Natomiast, jeżeli rurka jest czerwona mleko ma temperaturę wyższą niż 37 C i nie powinno zostać podane dziecku. Jak jest naprawdę? Za każdym razem, gdy przygotowuję mleko rurka jest czerwona. Nie uważam, że jest to wyznacznik tego, czy temperatura jest odpowiednia. Smoczek jest duży. Z założenia ma przypominać kobiecą pierś, co ma umożliwić karmienie naprzemienne - piersią oraz butelką. Smoczek wykonany jest z elastycznego silikonu, który ma wydłużać się/pracować w taki sposób, jaki robi to pierś w trakcie karmienia. Czy tak jest? Do końca sama nie wiem a synek nie wypowiada się w tej kwestii :) Wiem, jedno i to mi się nie podoba. Smoczek w trakcie jedzenia zapada się. Czy jest to kwestia nieodpowiedniego ssania smoczka, czy może ten smoczek po prostu tak ma? Na pewno, nie jest tak, że trafił mi się wadliwy, bo mam 3 smoczki antykolkowe i z każdym jest tak samo.
Jeżeli chodzi o "antykolkowość" smoczka. Ja nie wiem, czym są kolki. Więc, czy smoczek działa. Może tak a może po prostu mojego synka kolki nie dosięgły i smoczek nie miał czego niwelować.

Butelka w swoim kształcie oraz lekkości jest bardzo wygodna do trzymania. Synek ma już 3 miesiące i sam stara się trzymać w rączkach butelkę, ale jeszcze mu na to nie pozwalam.
Do butelki można wymienić smoczki 1 (0+m), 2 (3+m), 3 (6+m). Synek właśnie powinien mieć zmienione smoczki na nr 2, więc rozglądam się za ich kupnem.

Co prawda, nie mam porównania z innym butelkami do karmienia, ale z tej jestem bardzo zadowolona i mogę polecić.

Ocena: 8/10

Cena: 24,99 zł (promocja w Smyku 1+1 gratis)

Kasia

Maybelline New York - Color Sensational Szminka do ust

Z tej serii posiadam 4 pomadki, ale ten wpis poświęcę tylko jednej - 715 Choco Cream.


Długo zajęły mi poszukiwania idealnego nude. Nude, który będzie pasował do mnie i do mojego odcienia ust, bo jak się okazuje nude nude'owi nie równy :)
Zdecydowałam się na poszukiwania w szafie Maybelline, ponieważ z tej samej serii mam szminka w kolorze 530 Fatal Red. Choco Cream jest dla mnie idealna i innej najprawdopodobniej szukać nie będę. Poza tym już od dłuższego czasu jestem wierna Choco i lepszej nie znalazłam. Szminka ma dawać intensywny i głęboki kolor. W przypadku tego odcienia kolor nie jest tak intensywny i głęboki, bo według mnie z założenia taki nie powinien być.
Szminka jest ważna przez 24 miesiące. Nasadka to przejrzysty cieniowany brąz, natomiast opakowanie pomadki jest w kolorze srebra. Ładne, klasyczne. Zamknięcie jest pewne i nie musimy obawiać się, że pomadka otworzy się "podróżując" po naszej torebce.



Konsystencja jest kremowa i bardzo ładnie rozprowadza się na ustach. Nie podkreśla suchych skórek oraz nie zbiera się w załamaniach. Ze względu na swoja kremowa teksturę mam wrażenie dodatkowego nawilżenia. 

Pomadka ma delikatny choć wyczuwalny zapach. Dla mnie absolutnie nie przeszkadza a tylko umila korzystanie. Jedyne co teraz mogę powiedzieć to polecam.

Ocena: 9/10

Cena: 23zł

Kasia

czwartek, 29 grudnia 2011

NYX - sharpener

Moja nowa miłość temperówka firmy NYX. Zakupiłam właśnie tę, ponieważ poszukiwałam dobrej temperówki, która będzie odpowiednia zarówno dla kredek cienkich/ standardowych oraz tzw. jumbo kredek. Nie ukrywam, że znaczenie miała również marka, która przemawia według mnie za jakością. Nie pomyliłam się. Temperówka jest bardzo ostra. Ostrzy dokładnie, nie zacina się nawet przy najtwardszych kredkach, co zdarzało mi się przy tanich temperówkach. Jest bardzo konkretnie zbudowana. Elementy są idealnie spasowane.




Temperówkę NYX zakupiłam na aukcji allegro. Cena według mnie była odpowiednia do jakości a co więcej przesyłka była darmowa. Poza tym uważam, że na "sprzęcie" nie ma co oszczędzać, bo jaki jest sens marnować czas i pieniądze kupując raz po raz temperówkę za 5zł. Poszukujemy i niby oszczędzamy, ale tak naprawdę tracimy i czas i pieniądze.

Ocena: 10/10

Cena: 12,99zł (allegro)

Kasia

The Face Shop - Blackhead Ex Nose Clay Mask

"Maseczka peel off na bazie glinki głęboko oczyszczająca nos. Zawiera ekstrakt z morwy, czarnego ryżu oraz nasion łzawicy ogrodowej, które zmiękczają skórę i osadzone na niej zanieczyszczenia oraz rozpuszczają zaskórniki.
Nałóż grubą warstwę maseczki na mokry nos. Pozostaw na co najmniej 15 minut - do całkowitego wyschnięcia. Delikatnie oderwij zastygniętą maseczkę. Na koniec użyj kosmetyku zwężającego pory.
Uwaga: Maseczka o silnym działaniu, nie stosować częściej niż raz w tygodniu."

Źródło: www.asianstore.pl



Ta maseczka jest jednym z bardziej kontrowersyjnych produktów. Tylu, ilu ma zwolenników, tylu również ma przeciwników. Ja należę do tej pierwszej grupy.
Swoją maseczkę zakupiłam na ebay, gdyż ceny na polskim rynku sklepów internetowych bądź allegro są co najmniej dwukrotnie wyższe. Przechodząc już do samego produktu.

Produkt Made in Korea i tyle wiem z opakowania:) Nie jestem w stanie rozpoznać żadnej informacji dotyczącej terminu ważności bądź pojemności. Produkt otrzymujemy w tubce. Tubka jest zafoliowana, natomiast dozownik tubki również jest zabezpieczony srebrną folią. Zapach maseczki jest specyficzny, na pewno nie jest to produkt bezzapachowy. Maseczka jest bardzo gęsta, ciągnąca, jakby kleista. Kolor ma delikatnie szary.

Jeżeli chodzi o aplikację. Ja najpierw przemywam twarz tonikiem a następnie nakładam dość gęstą warstwę produktu na nos. Warstwa nie może być cienka, ponieważ później może wystąpić problem ze ściągnięciem maseczki. Czekam 15 minut i kiedy czuję, że maseczka już zastygła ściągam wszystko jednym sprawnym ruchem. Możecie wierzyć albo i nie, ale na płatku naprawdę widać "nieprzyjaciół", których udało nam się pozbyć. Oszczędzę Wam tutaj widoku takiego płatka. Jeżeli macie chęć to w internecie jest pełno tego typu dowodów działania maseczki:)

Polecam Wam gorąco produkt. Swoje działanie realizuje w 100% i na pewno będę ją nadal stosować. Tym bardziej, że przy stosowaniu raz w tygodniu jest bardzo wydajna i zaopatrzę się w kolejną.

Ocena: 10/10

Cena: ok. 15zł

Kasia

środa, 28 grudnia 2011

Ludzie, ludzie... PROMOCJE !!!

Mam nadzieję, że korzystacie z promocji jakie obecnie nam proponują sklepy oraz drogerie. Ja dzisiaj skorzystałam z dwóch. Mianowicie promocji w sklepie Orsay - swetry po 50zł. Zakochałam się i musiałam go mieć. Cóż...
Natomiast drugi zakup dokonałam w Perfumerii Marionnaud. Zakupiłam i Wam również polecam zestaw makijażowy firmy theBalm cosmetics - NUDE'tude w cenie -25%, czyli ok. 66zł z 89zł. Okazja :) Przypominam, że marka theBalm jest dostępna wyłącznie w Perfumerii Marionnaud, którą ja polecam. Fachowa i miła pomoc. Wracając do owej promocji i marki theBalm, to w Perfumerii Marionnaud są dostępne obecnie zestawy za ok. 72zł, w którym są m.in. bronzer Bahama Mama, róż Hot Mama oraz Stainiac. Promocja jest mega. Szczególnie, iż jeden produkt w regularnej cenie to kwota ok. 60zł. Tak więc, polecam, polecam, polecam...
Reszta promocji to oczywiście Sephora na cały makijaż -30% a pozostałe produkty nawet do -70%. W Douglasie również czekają na nas promocje na kosmetyki makijażowe, pielęgnację bądź perfumy.

P.S. Mam nadzieję już niedługo zaprezentować Wam moją nową paletę i może jakiś makijaż... :) Ostrzegam zachwytom nie będzie końca.

niedziela, 25 grudnia 2011

Essence - Nail Art. Special Effect! topper 01 it's purplicious

"Lakier do paznokci colour & go
Wybierz swój ulubiony lakier jako bazę i pokryj lakierem nawierzchniowym dającym specjalny efekt"
(w wolnym tłumaczeniu)


Zdjęcie wykonane w sztucznym świetle

Niestety, nie zaprezentuję Wam jak topper prezentuje się na płytce paznokcia, gdyż moja na chwilę obecną nie jest w najlepszej kondycji, ale wypowiedzieć się zawsze mogę :)
"It's purplicious" jest jednym z dwóch topper'ów marki Essence, które posiadam. Kolejny to "Circus confetti" o którym zapewne również pojawi się notka.

Pojemność 8 ml. Termin ważności niestety nie został podany przez producenta. Pozostaje nam życie w niewiedzy. Lakier ma odpowiednią konsystencję, niezbyt gęstą bądź leistą. Ilość kolorowych drobinek jest spora. Chociaż już jak wiadomo w trakcie aplikacji trzeba na pędzelek nabrać większą ilość, aby jednak trochę tego produktu na płytce bądź lakierze bazowym pozostało. Efekt jest bardzo ładny. Składa się na niego brokat oraz małe kwadraciki. Naprawdę ślicznie to się prezentuje. Zapach... oczywiście paskudztwo, ale ten na szczęście szybko wietrzeje i stosunkowo szybko wysycha. 
Z lakierem tak jak w przypadku lakierów brokatowych pojawia się problem przy zmywaniu lakieru. Z paznokcia usuniecie lakier bazowy a lakier nawierzchniowy pozostanie. Trzeba się sporo natrudzić, aby go ostatecznie usunąć. Ja jednak polecam lakier. Efekt nam wynagradza wszystko.

Ocena: 8/10

Cena. ok. 9zł

Kasia

Essence - Gel Look

Lakier nawierzchniowy - efekt żelowych paznokci






Pojemność 8ml. Termin ważności produktu niestety nie został podany przez producenta. Top Coat jest naprawdę gęsty i okropnie śmierdzi, nawet nie powiem, że pachnie nieprzyjemnie, on po prostu śmierdzi. Jeżeli chodzi o długość pędzelka to jest ona odpowiednia, natomiast szerokość pozostawia niestety wiele do życzenia. Dla mnie niestety zbyt wąski.

Szafa Essence już nie jedną z nas skusiła. Ja muszę się, że mnie kusi wręcz regularnie. Chociażby kolejnymi kolekcjami limitowanymi a czasami po prostu przeszukując szafę pragnąć ciekawostek. Tak też było tym razem. Ostatnio dopadła mnie lakieromania i różne ciekawe specyfiki mnie interesują.
Efekt żelowych paznokci... tak, to głównie to stwierdzenie mnie zaciekawiło. Ale jak to u mnie od początku. Lakier w aplikacji, jeżeli chodzi o narzędzie czyli pędzelek nie jest przyjemny. Pędzelek wąski w związku z czym troszkę musimy się "namachać". Lakier jest dość gęsty w swojej konsystencji i nałożenie cienkiej warstwy jest trudne. Lakier długo schnie co jest dla mnie wielkim minusem i ten wcześniej wspomniany zapach, kolejny ogromny minus! Co do samego efektu żelowych paznokci. Ja takiego nie zaobserwowałam a ów XXXL SHINE.... połysk jest może troszkę większy aniżeli w przypadku innych top coat'ów, ale bez szału. 
Produktu nigdy nie zakupię ponownie i sama również go nie polecam, bo według mnie producent nie zapewnił realizacji ani jednego z założeń, które postawił swojemu produktowi.

Ocena: 2/10

Cena: ok. 9zł

Kasia

My Secret - Ceramide Hardener

"Odżywka do paznokci wzmacniająca z ceramidami. Trwale zabezpiecza przed pękaniem, rozdwajaniem i łamaniem paznokci wyrównując powierzchnię płytki."



Pojemność 10 ml, produkt jest ważny w terminie 24 miesięcy od momentu otwarcia. Konsystencja dość gęsta, na paznokciu bezbarwny. Zapach hm..... nie ukrywajmy, nieprzyjemny.

Zacznijmy od tego, iż owa odżywka "odżywką" zwać się nie powinna. Co jest nawet sprzeczne w opisie, który sporządził opis. Według mnie odżywka jak sama nazwa mówi powinna odżywić płytkę paznokcia na tyle, aby nawet nie pokryty specyfikiem nie ulegał łamaniu bądź rozdwajaniu. 
Ja nazwałabym ten produkt utwardzaczem do paznokci. Nałożony na płytkę paznokcia sprawia, iż jest ona twarda, ale i dostatecznie elastyczna. Ogólnie jestem zadowolona. Lakier stosuję jako base coat i paznokcie  wówczas nie ulegają jakim kolwiek złamaniom bądź rozdwojeniom. Gdy jest nałożony spisuje się idealnie. Polecam.

Ocena: 7/10

Cena: ok. 8zł

Kasia

Bobbi Brown - Perfekcyjny Makijaż. Dla wszystkich od początkujących po profesjonalistów.

Troszkę zajęło mi zanim odpowiednio przygotowałam się do recenzji książki, ponieważ chciałam ją "schrupać" powolutku, bez pośpiechu... Ale zacznijmy od początku.



Bobbi Brown, wiemy kim jest, czym się zajmuje i mniej więcej dorobek branżowy również znamy. Jedna z jej publikacji jaką jest "Perfekcyjny Makijaż...." od kiedy pojawiła się na rynku krajowym w języku polskim troszkę zamieszała. Zrobiło się wielkie HALO, wszyscy poszukiwali książki  i zapewne w te święta jest jednym z częściej kupowanych publikacji dla kobiet jako prezent pod choinkę:) Czy warto? Zdecydowanie tak!

Ja swoją kupiłam w białostockiej księgarni Selkar a konkretnie zamówiłam na stronie internetowej, następnie odebrałam w ich siedzibie stacjonarnej. Akurat była promocja, więc grzechem byłoby nie skorzystać.
Kiedy tylko trafiła w moje rączki postanowiłam jej nie przeglądać. Chciałam, aby każda kolejna strona była dla mnie niespodzianką i czystą przyjemnością. Oj było tak było.

Książka podzielona jest na dwie części
1. Podstawy
2. Mistrzowski Poziom

W pierwszej części poznajemy takie zagadnienia jak np. sprzęt i wyposażenie, czyli przewodnik po akcesoriach takie jak pędzle. Ciekawa jest również część o tym jaki okres ważności jest na poszczególne rodzaje kosmetyków.
Poświęcona jest również fragment temu co niezmiernie ważne, przy odpowiednim makijażu a mianowicie kondycja naszej skóry, którą ma zapewnić właściwy dobór witamin. Tego na pewno nie spodziewałam się w tej publikacji. Wiedziałam, że odżywianie jest niezmiernie ważne dla naszego organizmu, ale być może nie posiadałam odpowiedniej wiedzy odnośnie konkretnych produktów zawierających chociażby witaminy.


Ciekawy jest również opis poszczególnych typów cery, jej analiza oraz sposób pielęgnacji.
Później poznamy, m.in. kwestie związane z twarzą i tutaj:

Korektory, kamuflaże...



Podkład, puder, róż... Wszystko, co składa się na kompleksowy makijaż twarzy. Poznać można, specyfikę każdego kosmetyku, w pudrze bądź kremie oraz sposobie aplikacji.

Usta a następnie oczy i np. mapa kolorów do brwi. Niby banalne a fascynujące :)


Jeżeli oczy to oczywiście cienie i ich aplikacja, rysowanie kreski, posługiwanie się eyelinerem, rzęsy, podkręcanie rzęs oraz nakładanie maskary.
Część dotycząca podstaw zakończona jest rozdziałem o makijażu specjalnym takim jak makijaż ślubny, makijaż dla nastolatek bądź makijaż na specjalne okazje.
Dla mnie bardzo miłe było, gdy znalazłam stronę poświęconą makijażowi dla przyszłych mam. Zdanie odnośnie makijażu "...obiecaj sobie, że będziesz go robić (w większość dni)". Moja mam zawsze powtarza, że kobieta powinna być zadbana a ja uważam, że w ciąży przede wszystkim. Dbamy wtedy już nie tylko o siebie, ale i o maleństwo. Gdy takie słodkie maleństwo nam towarzyszy powinniśmy prezentować się nie nagannie. Według mnie kobieta w ciąży nie powinna ograniczać się do kremu do twarzy oraz dresu. W ciąży również można wyglądać zadbanie i ślicznie.

Wracając do książki. Część 2, czyli poziom mistrzowski.
Tutaj dowiemy się jak znaleźć swój styl między innymi poprzez poznanie historii samej Bobbi Brown. Dowiemy się jak dzięki naszej pasji wkroczyć w sferę biznesu, jak zaistnieć i jak tam pozostać. Stając się profesjonalistą będziemy musieli wyposażyć swoje zasoby w produkty profesjonalne.

Poznacie makijaż fotograficzny oraz np. makijaż dla magazynów.


Książkę zdecydowanie polecam i zachęcam do kupna. Nie zawiedziecie się a jedynie spędzicie mile chwile w trakcie odkrywania kolejnych tajników bądź zgłębiania wiedzy, którą już posiadacie.

Cena: 50zł - 70zł

Ocena: 10/10

Kasia


środa, 14 grudnia 2011

Sephora Professionnel - Slanted Tweezers


Każda z nas poszukuje pęsety idealnej. Ja swoje poszukiwania zakończyłam jakiś czas temu, gdy otrzymałam od męża taki oto mały prezencik. Tak, tak mój mąż wie czasami, co jest mi do szczęścia potrzebne. W tym wypadku trafił idealnie. 
Pęseta jest marki Sephora z linii Professionnel. Jest bardzo dobrze wyprofilowana. Wygodnie można ją utrzymać w dłoni a co za tym idzie dokładnie manewrować. Zakończona jest skośnie i na tyle cieniutko, że możliwe jest "złapanie" nawet najmniejszego włoska. Końcówki są idealnie spasowane i póki co nie stępiły się. Jestem po prostu mega zadowolona. Jedynym minusem jest to, że dla ochrony końcówek pęsety nie została dodana żadna osłonka. Dlatego też, postanowiłam zachować plastikowe etui dla przechowywania mojego ulubieńca.
Zdecydowanie polecam zakup, bo ja już nie wyobrażam sobie depilacji brwi inną pęsetą aniżeli marki Sephora.



Cena: ???

Ocena: 10/10

Kasia

Tisane - balsam do ust

Ach Tisane, Tisane... małe a cieszy.

Herba Studio na opakowaniu:
"Balsam wygładza, nawilża, odżywia, regeneruje szorstkie, spierzchnięte usta. Chroni przed niekorzystnym działaniem mrozu, wiatru, słońca, deszczu.


Składniki aktywne: wosk pszczeli, miód, olej rycynowy, oliwa, ekstrakt z melisy, jeżówki purpurowej i ostropestu plamistego, witamina E."




Tak jak już wspomniałam na wstępie balsam jest "mały ciałem, ale wielki duchem" i to tyle :) żartuję...
Tisane zakupiłam ok. 4 miesięcy temu i od tego czasu moja miłość do niego nie ma końca. Pojemność tego cudeńka to 4,7g a termin ważności mojego słoiczka to 01.2013, czyli dwa lata. Zapach przyjemnie słodki, chociaż dla wrażliwych może być drażniący. Kolor... cóż miodek.
Może zacznę od tego, iż wszelkie zapewnienia producenta w moim przypadku się spełniają. Balsamu używam przede wszystkim na noc. Nakładam balsam na usta wieczorem a rano budzę się z warstwą ochronną a usta przyjemnie wypielęgnowane i odżywione. Tisane stosuję również w ciągu dnia, gdyż jest to czysta przyjemność. Szczególnie teraz, gdy dni są coraz chłodniejsze a mimo to wybieramy się na spacery balsam stanowi doskonałą ochronę dla naszych ust.
Balsam stosuję również na skórki wokół paznokci, dzięki czemu nie są przesuszone, na co wyjątkowo są narażone w okresie zimowym.

Cena: 9,99zł

Ocena: 10/10

Kasia

Eveline Cosmetics - glicerynowy superskoncentrowany krem-maska do rąk i paznokci 5w1

Mega długa nazwa :)
Przez bardzo długi czas nie byłam przekonana do zakupu tego kremu. A to dlatego, że uważałam, iż jest to kolejny przereklamowany kosmetyk, którym nie wiadomo dlaczego wszyscy się zachwycają.
Hmmm... Teraz już wiem skąd ten zachwyt.



Opis producenta na opakowaniu:
"Glicerynowy krem-maska do rąk kompleksowa ochrona 5w1 intensywnie nawilża, odżywia, regeneruje dłonie i pomaga zachować ich młodzieńczy wygląd. Rozjaśnia przebarwienia oraz sprawia, że nawet bardzo zniszczone i przesuszone dłonie stają się niezwykle miękkie i satynowo gładkie. Wyjątkowa formuła doskonale chroni przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Bogactwo składników o wielokierunkowym działaniu to komfort dla dłoni, które na długo pozostaną odżywione, zregenerowane i aksamitnie gładkie w dotyku. Dodatkowo krem wzmacnia paznokcie i pielęgnuje skórki wokół nich.


Kozie mleko - zwiększa elastyczność i gładkość skóry, długotrwale nawilża i regeneruje.
Witamina E - "witamina młodości", przywraca skórze dłoni młodzieńczy wygląd.
Masło karite - intensywnie nawilża i zmiękcza skórę dłoni.
Gliceryna - utrzymuje odpowiedni poziom nawilżenia najgłębszych warstw skóry do 48h.
Kolagen i elastyna - uelastyczniają i zapobiegają utracie jędrności delikatnej skóry dłoni.
Olej z kiełków przenicy - niweluje suchość i szorstkość oraz zapobiegają pękaniu naskórka.
D-panthenol i alantonina - działają łagodząco i kojąco."


Poniekąd opis producenta, obietnica jaką nam daje a i sama ciekawość sprowokowała mnie do zakupu.
Nie żałuję.

Producent proponuje stosowanie produktu dwojako: jako krem oraz jako maskę.

Wrażenia odnośnie działania jako kremu:
Krem ma konsystencję kremowo-żelową, bardziej bezbarwną aniżeli białą o delikatnym zapachu. Jest bardzo lekki i przyjemny w rozprowadzaniu. Po nałożeniu krem dzięki swojej formuje dość szybko się wchłania. Do posmarowania dłoni potrzebna jest naprawdę niewielka ilość, która zapewni nam uczucie satynowych rękawiczek. Tak, wiele kremów wspomina w swoim opisie o uczuciu rękawiczek, ale nie każdy realizuje swoje zapewnienia. Ja po nałożeniu kremu na dłonie mam wrażenie niesamowicie przyjemnych w dotyku. Po aplikacji wręcz uwielbiam dotykać swoich dłoni:) Niestety nie mogę powiedzieć, że krem nawilża dłonie. Nie mam poczucia, aby moje dłonie doznały mega nawilżenia. Na pewno działa korzystnie również na skórki wokół paznokci, które stały się miękkie i nie są już tak strasznie przesuszone jak dotychczas.




Wrażenia odnośnie działania jako maski:
Swoją maskę na dłonie aplikuję tak, jak zaleca producent, czyli nakładam dość grubą warstwę na dłonie, zakładam bawełniane rękawiczki i pozostawiam na ok. 10 minut. Taki zabieg stosuję przeważnie raz w miesiącu. Efekt nie jest mega zaskakujący. Oczywiście dłonie są gładkie i miękkie.

Nie mogę wypowiedzieć się w kwestii rozjaśnienia przebarwień, gdyż tak owych na dłoniach nie posiadam.

Ogólnie jest bardzo na tak i z pełną odpowiedzialnością mogę polecić. Tak więc zakładajcie ciepłe buciki na nóżki i do drogerii:)

Cena: ok. 5zł

Ocena: 8/10

Kasia

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Ogłoszenia !!!

Uwaga, dziewczyny z Białegostoku i okolic. W księgarni Selkar możecie zakupić książkę Bobbi Brown "Perfekcyjny makijaż. Dla wszystkich od początkujących do profesjonalistów" w cenie 52zł. Zamawiacie na stronie www.selkar.pl i odbieracie w księgarni na Dworcu PKP. Promocja jest super, tymbardziej że w regularnej cenie książka kosztuje 69,90zł. Także polecam. Ja swoją już odebrałam i mam nadzieję już niedługo ją dla Was zrecenzować.


P.S. Ogłoszenie w żaden sposób nie sponsorowane przez księgarnię Selkar.

Kasia

wtorek, 29 listopada 2011

E.L.F. - powder brush

Firma E.L.F. przedstawiła pędzel powder brush jako pędzel przeznaczony do produktów suchych jak płynnych zarówno do pudru jak i różu.
Pędzel pochodzi z kolekcji studio, która jest sygnowana jako kolekcja profesjonalna.



Przechodząc do sedna sprawy....
Pierwsze wrażenie to konkretnie zbudowany pędzel, zwarte i dobrze osadzone włosie. Włosie pędzla to Taklon. Jest niesamowicie miękki, takiej miękkości jeszcze nie czułam przy żadnym pędzlu. Ja tym pędzlem aplikuję podkład płynny i muszę przyznać, że jest to czysta przyjemność. Podkład początkowo nakładam na dłoń a następnie nabieram go pędzlem. Pędzel nie nabiera podkładu za wiele. Oczywiście jeżeli cały pędzel umoczycie w podkładzie to niestety będzie on bardzo "nasiąknięty" podkładem. Podkład rozprowadza się równomiernie, nie ma żadnych smug a samo rozprowadzenie jest banalnie proste. Po zakończeniu "przyjemności" wewnątrz pędzla pozostaje odrobina zabrudzeń spowodowanych osadzeniem się resztek podkładu i niestety... 
I tutaj zaczynają się schodki. Mianowicie owa przyjemność kończy się jak przy każdym pędzlu myciem. Samo mycie pędzla nie zajmuje długo, ale już jego wysychanie to dłuższa bajka. Pędzel nigdy nie wyschnie na dzień następny, aby ponownie nim zaaplikować podkład. Co więcej już przy pierwszym praniu ta metalowa część pędzla uległa poluzowaniu. Teraz przy nakładaniu podkładu jestem ostrożna, aby ta część nie odpadła i cieszę się moją "przyjemnością".

Cena: 3,5 GBP

Ocena: 8/10

Kasia

czwartek, 10 listopada 2011

L'oreal - Contour Kohl

Co nam proponuje producent:
"Contour Khôl to kredka do oczu, która za jednym pociągnięciem nada Twojemu spojrzeniu niezwykłą głębię. Osiągniesz precyzyjną, nasyconą kolorem linię…
Efekt?
Wyrazisty i precyzyjny makijaż oka, bez rozmazywania się i kruszenia."


Niestety, nie będzie zachwytów...
Po pierwszym pociągnięciu kredką na dłoni byłam zadowolona. Miękka i wyraźny ciemny kolor. Cóż, po narysowaniu kreski na powiece zadowolenie zniknęło. Mimo, że kredka jest miękka narysowanie nią ładnej kreski jest mało przyjemne. Kreska się rozmazuje i właściwie nie ma szans, aby dotrwała do końca dnia.
Uważam, że nie ma potrzeby, abym dłużej rozpisywała się na temat tej kredki. Zdecydowanie nie polecam.



Ocena: 2/10

Kasia

sobota, 29 października 2011

Urban Decay - Brow Box


Producent zachwala Brow Box jako kosmetyk, który w swoim pudełeczku kryje nie tylko dwa cienie do brwi, wosk, ale również narzędzia przewidziane do ich aplikacji, mianowicie pędzelek oraz pęsetę.
Proponuje nam stosowanie jednego odcienia bądź połączenie obu, aby uzyskać kolor najbardziej odpowiadający naszym brwiom. Proponuje również spróbować stosować cień jaśniejszy na dzień, natomiast cień ciemniejszy na wieczór.





Zawsze uważałam, że brwi stanowią oprawę dla naszych oczu. Dlatego też doszłam do wniosku, że sama pielęgnacja brwi nie wystarczy, należy je również odpowiednio wyeksponować. Szukałam produktu, który je podkreśli. Do tej pory stosowałam kredkę, ale to było istne kalectwo. Zastanawiałam się, nad jakimś żelem do brwi, aczkolwiek nie wiem dlaczego nie byłam wystarczająco przekonana (co nie oznacza, że wykluczam jego stosowanie w przyszłości). Ostatecznie zdecydowałam się na cienie.
Wiele firm oferuje cienie do brwi a ja przeszukując internet, różne fora internetowe, zapoznając się z opiniami wybrałam Urban Decay Brow Box.
Swój Brow Box zakupiłam w kolorze beige betty w wersji testera na allegro. O tym, iż jest to tester świadczy najprawdopodobniej jedynie oznaczenie naklejką "TESTER".
Jak już wspomniałam wcześniej magiczne pudełeczko zawiera dwa cienie, wosk, pędzelek oraz pęsetę.
Cienie są bardzo przyjemne w stosowaniu, są miękkie i "plastyczne". Ja do ich aplikacji używam pędzla Maestro nr 660. Najbardziej upodobałam sobie cień ciemniejszy zarówno do aplikacji dziennej jak i wieczorowej.



Jeżeli chodzi o wosk, to nie stosuję go na całe brwi a jedynie na kontur, aby żaden włosek nie wyszedł poza wyznaczony kształt. W utrzymaniu brwi na miejscu jest dość skuteczny. Do jego aplikacji stosuję dołączony pędzelek.


Pęseta jak na swoje niepozorne wymiary jest skuteczna przede wszystkim do usuwania najmniejszych włosków. Chociaż początkowo trzeba nauczyć się odpowiednio ją utrzymać, właśnie ze względu na małe wymiary.

Z Brow Box'a jestem bardzo zadowolona. Jest dokładnie tym, czego szukałam. Jest niewielki w związku z czym można go wrzucić do każdej torebki oraz kosmetyczki. Do tego udało mi się trafić w odcień, co mnie tym bardziej cieszy.

Ocena: 9/10

Cena: 45 zł (allegro)

Kasia

piątek, 28 października 2011

Lirene - Delikatnie Złuszczający Peeling Enzymatyczny

Lirene o swoim produkcie:

"To właściwy kosmetyk dla Ciebie, jeśli masz skórę wrażliwą lub skłonną do podrażnień, naczynkową lub bardzo suchą, która wymaga oczyszczenia, wygładzenia i przywrócenia blasku. Peeling wyjątkowo delikatnie usuwa martwy naskórek, łagodzi i odświeża cerę, a Twoja skóra odzyskuje promienny wygląd. Peeling odpowiedni dla skóry w każdym wieku.


Jak działa?
enzym z papai - dokładnie, ale bez konieczności tarcia, złuszcza zewnętrzne warstwy naskórka 
kompleks 3 ziół -
 pobudza proces odnowy naskórka wzmacniając ścianki naczyń włosowatych
Peeling wygładza i uelastycznia skórę nadając jej promienny i młodszy wygląd. 
 

Jak stosować?
Dla zachowania zawsze promiennej i wygładzonej cery stosuj peeling dwa razy w tygodniu. Nanieś peeling na skórę twarzy, omijając okolice oczu i delikatnie masuj przez 2-3min. Zmyj ciepłą wodą i po zastosowaniu toniku nałóż krem Lirene dopasowany do potrzeb Twojej skóry.
"
Źródło: www.lirene.pl




Moja historia z tym peelingiem zaczęła się po tym jak chciałam przetestować na sobie kurację serią Effaclar firmy La Roche Posay, co nie okazało się najlepszym pomysłem (ale to opowieść na oddzielny post). Chcąc ratować swoją cerę sięgnęła właśnie po peeling enzymatyczny firmy Lirene.
Potrzebowałam przede wszystkim czegoś, co "uspokoiłoby" moją cerę po podrażnieniu jakie wywołał u mnie Effaclar. Dlaczego wybrałam peeling a nie tonik bądź żel do mycia twarzy? Szczerze mówiąc to peeling enzymatyczny mnie zaciekawił. W szczególności, że tego typu peeling jest polecany skórze wrażliwej, delikatnej i naczynkowej. O tym, że mam cerę naczynkową wiem od dawna, ale o tym, że może ona być również wrażliwa przekonałam się całkiem niedawno.

  • opakowanie: jak większość tego typu produktów zapakowany w wygodną tubkę z której wydobędziecie produkt do końca. Pojemność to 75 ml, natomiast termin ważności to 12 miesięcy od otwarcia.
  • aplikacja: peeling ma konsystencję żelowego kremu. Postanowiłam stosować go co drugi dzień. Nakładałam niewielką ilość na twarz, przez ok. 2 minuty masowałam po czym zostawiałam na ok. 5 minut i zmywałam letnią wodą.
  • działanie: gdybym używała peelingu dopiero od tygodnia mogłabym jedynie powiedzieć, że skóra po nim nie jest ściągnięta a do tego wygładzona. Teraz, kiedy jestem po prawie dwóch miesiącach stosowania peelingu mogę stwierdzić, że ten kosmetyk mnie uratował! Moja twarz nie tyle powróciła do stanu sprzed stosowania Effaclar, ale jest w stanie o wiele lepszym. Mimo, iż na skórę twarzy nie działamy w sposób tak intensywny jak przy "standardowym" peelingu jest ona bardzo dokładnie oczyszczona. Skóra jest delikatna. Mam wrażenie jakby skóra twarzy uległa regeneracji, "odnowieniu" :) Po prostu super.


Cena: ok. 15zł

Ocena: 10/10

Kasia

poniedziałek, 24 października 2011

Emolium - Emulsja do kąpieli

Emolium jest produktem typowo aptecznym. Jak wiadomo po takie produkty sięgamy przede wszystkim wtedy, gdy występuje taka konieczność. Ja poznałam produkty firmy Emolium, kiedy mój synek urodził się z bardzo suchą skórą na całym ciele. Początkowo stosowałam mydełko dla dzieci firmy Nivea a po kąpieli oliwkę tej samej firmy. Niestety, Nivea nie pomogła. 
Położna poleciła mi emulsję do kąpieli firmy Emolium, która to ma natłuszczać skórę, dzięki czemu po kąpieli nie stosujemy dodatkowego nawilżenia skóry.







Producent na swojej stronie bardzo dokładnie opisuje produkt:
"Emulsja do kąpieli Emolium to nowoczesny emolient polecany do kąpieli emoliencyjnych dla dzieci i dorosłych ze skórą bardzo suchą, podrażnioną i swędzącą. Dzięki bogatej i bezwodnej formule długotrwale odbudowuje płaszcz hydrolipidowy oraz pozostawia skórę odpowiednio natłuszczoną i odżywioną. Regeneruje skórę i eliminuje uczucie wysuszenia i swędzenia. Tworzy na powierzchni skóry aktywną lipidową okluzję, która działa dwukierunkowo: dostarcza w głąb skóry substancje długotrwale wiążące wodę w skórze oraz chroni ją przed utratą wody i działaniem czynników zewnętrznych. Hypoalergiczna formuła Emulsji do kąpieli powstała we współpracy z dermatologami. Jest rekomendowana do stosowania u dzieci i niemowląt.
Pojemność: 200 ml i 400 ml
Emulsja do kąpieli Emolium posiada pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka.


Właściwości:

  • odbudowuje płaszcz hydrolipidowy skóry
  • odżywia i natłuszcza skórę
  • eliminuje uczucie wysuszenia, ciągnięcia i swędzenia
  • wiąże wodę w skórze
  • ogranicza przeznaskórkową utratę wody
  • ma właściwości myjące
  • nie zawiera barwników i substancji zapachowych
  • jest hypoalergiczna
Emulsja do kąpieli Emolium posiada pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka
Jest rekomendowana do pielęgnacji skóry dzieci i niemowląt.

Wskazania:
Codzienne odżywianie i higiena skóry:

  • bardzo suchej, szorstkiej i popękanej
  • podrażnionej, swędzącej

Stosowanie:
Kąpiel dla dorosłych: do napełnionej woda do połowy wanny dodać 30 ml preparatu (1 miarkę). Kąpiel powinna trwać około 15 minut. Następnie delikatnie osuszyć skórę ręcznikiem, bez wycierania.

Kąpiel dla dzieci i niemowląt: do wypełnionej wodą wanienki dodać 15 ml preparatu (1/2 miarki). Kąpiel powinna trwać około 15 minut. Następnie delikatnie osuszyć skórę ręcznikiem, bez wycierania.

Substancje aktywne:

  • Olej macadamia
  • Olej parafinowy
  • Masło shea
  • Olej avocado
  • Trójglicerydy kwasów kaprylowego i kaprynowego
  • Trójglicerydy oleju z kukurydzy"

Źródło: www.emolium.pl


Nie oszukujmy się, na rynku jest kilka produktów podobnych do emulsji do ciała firmy Emolium, np. Oilatum. Niestety, poszukując informacji o danym produkcie dokonujemy najprostszej czynności jaką jest wpisanie w wyszukiwarce google nazwy producenta. Wpisując Oilatum jedyne co ukazuje się naszym oczom to adresy internetowe aptek. Tam możemy znaleźć skrótowe informacje dotyczące stosowania oraz działania emulsji innej marki. Może nie każdego interesuje precyzyjny opis produktu, ale mnie akurat tak. Lubię znać skład, wskazania, sposób stosowania. Nie twierdzę, iż produkty firmy Oilatum nie są skuteczne w swoim działaniu, ponieważ nigdy nie miałam z nimi do czynienia, aczkolwiek według mnie informacje jakie podaje producent świadczy o jego rzetelności i podejściu do klienta. Informacje takie są szczególnie ważne przy tego typu produktach leczniczych.






Przejdźmy do konkretów. Tak jak wspomniałam wcześniej produktami firmy Emolium zainteresowałam się ze względu na bardzo suchą skórę mego syneczka. Skóra była miejscami tylko sucha a miejscami aż schodziła i się łuszczyła. Musiałam działać.
Zakupiłam emulsję do kąpieli i tego samego dnia zaczęłam stosować. Kąpiele odbywały się codziennie. Do wanienki nie wlewałam 15 ml emulsji, ale 10 ml, gdyż według mnie taka ilość wystarcza. Emulsja jest bezbarwna, natomiast po wlaniu woda zmienia swoje zabarwienie na białe. Jest jak mleko:) Kąpiel nie trwała co prawda 15 minut, ale za to obficie polewałam maleństwo wodą z emolientem. Położna powiedziała mi, że taką wodą można przemywać całe ciało za wyjątkiem twarzy. Producent nie wspomina o tym na swojej stronie, ale postanowiłam stosować się do zaleceń położnej. Po kąpieli dziecko delikatnie osuszamy nie pocieramy, ponieważ na ciele dziecka zostaje delikatna powłoka, którą można zauważyć gołym okiem, gdyż pada delikatny "połysk" na ciałko dziecka. Ja odrazu tego nie zauważyłam:( Pierwsza, druga, trzecia kąpiel i nic. Bez znaczącej poprawy. Postanowiłam po tej kąpieli dodatkowo natłuszczać skórę dziecka oliwką - mój błąd! Kiedy tylko potarłam brzuszek synka powłoka zaczęła się ścierać, czyli jednak coś dają te kąpiele. Moja wiara powróciła! Po tygodniu maleńki miał już ładną skórę na ciele. Teraz po trzech tygodniach stosowania wygląda prześlicznie. Żadnych suchych skórek, ani łuszczenia.
Mój synek ma ładną gładką skórę bez stosowania jakichkolwiek oliwek bądź kremów.


Cena: ok. 26zł


Podsumowując: Cena... hmmm... za niska w stosunku do tego jak ta emulsja może pomóc naszemu dziecku. Z czystym sumieniem POLECAM :)


Ocena: 5/5
Kasia

L'oreal Paris - Tusz do rzęs Volume Million Lashes

Produkt już nie taki nowy a mnie zainteresował dopiero teraz. Nie jedna osoba wypowiadała się na jego temat. Padły słowa zachwytów jak i obelg, ale może słowem wstępu to, co podaje nam producent odnośnie maskary.



Marka L'oreal na swojej stronie internetowej prezentuje maskarę w sposób jak dla mnie dość ograniczony. Niby zostały podane głównie konkrety, ale ubogo.
Maskarze została poświęcona cała wizualizacja. Po "otwarciu" maskary producent demonstruje dwie według niego główne zalety produktu. Mianowicie:

  1. Precyzyjny dozownik, który ma zapewnić nam odpowiednią ilość tuszu na szczoteczce. Pozbywając się jednocześnie grudek.
  2. Szczoteczka Millionizer, która jest "niezwykle" gęsta i zapewnia efekt miliona rzęs.
Źródło: www.lorealparis.pl




Co ja na to "cudo"?

  • opakowanie: jak widać na załączonym obrazku złote opakowanie robi wrażenie. Wrażenie produktu luksusowego na który możemy sobie pozwolić. Pojemność wynosi 9 ml. Termin ważności to standardowo 6 miesięcy od otwarcia.
  • aplikacja: zgodnie z obietnicą producenta na szczoteczce znajduje się wystarczająca ilość tuszu do aplikacji. Nie ma żadnych grudek a tusz ma jak dla mnie odpowiednią konsystencję. Nie jest zbyt płynny ani przesuszony. Jeżeli chodzi o zapach to jest on bezzapachowy. Przynajmniej ja nie wyczuwam żadnego zapachu, który można określić mianem przyjemnego bądź mniej przyjemnego. Opisując aplikację nie można nie wspomnieć o szczoteczce... Nie do końca mi odpowiada. Zmagałam się już z dużymi szczoteczkami zaczynając swoją przygodę z Max Factor - False Lash Effect. Teraz, gdy wspominam tą "współpracę" oceniam ją jako bardzo dobrą. Natomiast ta szczoteczka jest delikatnie mówiąc trudna. Niby wszystko pięknie ładnie, ale nie jestem w stanie wystarczająco równomiernie rozprowadzić tuszu na rzęsach.
  • działanie: pewne jest, że po zastosowaniu tuszu nie zauważam miliona rzęs. Dodatkowo tusz nie wydłuża ani nie podkręca rzęs. Jedyny plus to chyba taki, że nie skleja rzęs.
  • skutki uboczne: tusz nie wywołał jakiegokolwiek uczulenia bądź podrażnienia.
Cena: ok. 50zł

Podsumowując: Cena nie jest adekwatna do produktu i według mnie absolutnie nie jest wart swojej ceny. Jestem bardzo zawiedziona.

Ocena: 1/5

Kasia

    niedziela, 23 października 2011

    Na początek...

    Pytanie podstawowe, to czego możecie spodziewać się po moich zapiskach na tym blogu.

    Przede wszystkim... tematyki dotyczącej kobiety, czyli moda, uroda, praca i coś co odkrywam od miesiąca, czyli macierzyństwo. Tak, z racji, że miesiąc temu zostałam mamą na blogu będą pojawiały się również posty dotyczące małych pociech, m.in. ich pielęgnacji.

    Mam nadzieję, że odwiedzanie mego bloga będzie sprawiało Wam wyłącznie przyjemność :)

    Kasia