niedziela, 24 czerwca 2012

Marionnaud - Kolorowa wymiana!


Przypominam Wam, że akcja aktualna tylko do dzisiaj. 
Jeżeli chodzi o Białystok to jest spory wybór spośród produktów m.in. DIOR, YSL.
Polecam.

Kasia

Sephora - Dni VIP! Rabat 20% na cały asortyment do 1 lipca

Sephora kusi swoich VIP'ów 20%-owym rabatem na cały asortyment od 22 czerwca do 1 lipca. Jeżeli akurat planowałyście jakikolwiek zakup w sieci Sephora to korzystajcie!

Kasia

Uuuu ... po długim urlopie

Moja nieobecność nie do końca związana była z urlopem. Była raczej związana ze zmianami w moim życiu zawodowym, moim ząbkującym synkiem, który jest troszkę marudny w związku z czym potrzebuje więcej uwagi i ogólnym brakiem weny twórczej... Teraz postaram się trochę nadrobić zaległości.


Kasia

czwartek, 19 kwietnia 2012

KISSBOX wycofuje się

Oto fragment wiadomości od team'u KISSBOX'a, którą otrzymałam zapewne nie tylko ja:


"[..] Z dużą przykrością piszemy do Ciebie, aby poinformować Cię o tym, że po kilkutygodniowych rozważaniach „za i przeciw” podjęliśmy decyzję o zamknięciu KissBoxa. W związku z tym nie odbędzie się dostawa kwietniowego KissBoxa, ani nie będzie możliwości zamawiania kolejnych kosmetycznych pudełeczek [...]"


Cóż ...

środa, 4 kwietnia 2012

Bell - Błyszczyk Royal GLAM

Nowa miłość :)


Do tej pory byłam nastawiona tylko na pomadki. Różne kolory, różne odcienie... poszukiwanie ideału. Ostatecznie doszłam do wniosku, że pomadka chyba nie jest mi przeznaczona. Cóż :) Postanowiłam, że trzeba coś zmienić. Myślałam o błyszczyku lub lip stain'ie (m.in. o tym sephorowym, ale nie załapałam się na promocję). Ostatecznie padło na błyszczyk. O błyszczyku Bell nie wiedziałam wcześniej totalnie nic, ale urzekł mnie jego kolor. Taki mega żywy, ognisty róż. Na lato idealny. 

(kolor 064)

Błyszczyk nakładamy aplikatorem-gąbeczką, który jest płaski i swoim kształtem przypomina szpatułkę. Dla mnie to nie przeszkadza, ani jakoś szczególnie nie ułatwia aplikacji. Ja odrobinę błyszczyku nakładam na długość dolnej jak i górnej wargi i rozprowadzam poprzez zaciśnięcie ust :) Jeżeli coś mi do końca nie odpowiada to poprawiam pomagając sobie opuszkiem palca i jest już ładnie jednolicie.


Kolor jest dla mnie niesamowity. Jak już wcześniej wspomniałam jest bardzo żywy i soczysty. Można go stopniować. Błyszczyk jest bardzo gęsty, ale się nie klei. Daje ładny subtelny połysk i nie ma żadnych drobinek. Usta po aplikacji wyglądają na delikatne i wypielęgnowane. Royal Glam gości na moich ustach ok. 4 godzin przy nie jedzeniu i nie piciu. Nawet jeżeli z czasem znika z moich ust to staje się to równomiernie.

Do dyspozycji mamy 5 kolorów. Ja na pewno jeszcze coś sobie wybiorę :) 

Pojemność to 5,5 g a okres ważności - 12 miesięcy od momentu otwarcia.

Cena: 14,80 zł

Ocena: 10/10 (jeżeli chodzi o mnie to jest super!)

Kasia

Współpraca z Quest Pharma

Jakiś czas temu nawiązałam współpracę z firmą Quest Pharma, która wprowadza na rynek produkt innowacyjny jakim są podpaski z preparatem probiotycznym. Dzisiaj otrzymałam od nich przesyłkę, w której znajdowało się pięć opakowań podpasek oraz coś na osłodzenie testów :)


Współpraca ta zainteresowała mnie szczególnie z tego względu, że tego typu produktu na rynku polskim jeszcze nie było i poniekąd w kwestii samego testowania spodziewam się sporo.

Póki co, powiem Wam tylko, że podpaski produkowane są w Czechach i na pierwszy rzut oka nie ma na opakowaniu ani słowa po polsku. Dopiero w specyfikacji produktu czytamy: 
"Unikalna kombinacja damskiej wkładki higienicznej i probiotyków. Wkładki zawierają czysto probiotyczną kulturę Lactobacillus acidophilus. Probiotyki są przyjaznymi bakteriami, które utrzymują równowagę środowiska w pochwie. Probiotyki są naturalnym i niezbędnym składnikiem waginalnej błony śluzowej. Oasis Probiotic przynosi:
- niezawodną ochronę błony śluzowej pochwy podczas menstruacji
- komfortową aplikację użytecznej mikroflory
- odnowienie równowagi waginalnej mikroflory w naturalny sposób."
WOW! Jak na podpaskę wiele :)



Samo opakowanie jest standardowej wielkości. Natomiast sama cienka podpaska ze skrzydełkami zapakowana jest w białą folię.

Na moim blogu po prawej stronie w dziale "współpraca" znajdziecie logo Oasis, które skieruje Was na stronę www.oasisprobiotic.pl. Dodatkowo na dole strony znajdziecie link, który dla fanów "Probiotycznie Aktywne" zapewnia 20%  zniżki na zakup podpasek.

A teraz wybaczcie .... cdn.

Kasia

Sally Hansen - INSTA-DRI anti-chip top coat

Jako mama mam wyjątkowo mało czasu na malowanie paznokci, a że jednak lubię mieć kolorek na paznokciach to wieczorem zabieram się za mój manicure. Do tej pory, gdy robiłam to wieczorem, po malowaniu odczekiwałam jakiś czas i szłam spać a rano ... lakier wygląda jak porysowany bądź odbity jest na nim wzorek z faktury poduszki bądź kołdry. Nieciekawie.
Postanowiłam zainwestować w wysuszacz. Słyszałam, że Essence ma w swoim asortymencie tego typu produkt, ale jak stawałam przed szafą to pamiętałam o wszystkim tylko nie o tym.
Wiedziałam, że tak będzie za każdym razem jak tylko wyjdę na zakupy a później żałowałam jak malowałam paznokcie, że jednak nie kupiłam. Zdesperowana zajrzałam na allegro a tam pojawił się on - INSTA-DRI Sally Hansen. Trochę poczytałam i się zdecydowałam. Cena jak się teraz okazało w stosunku do jakości i wydajności odpowiednia.


Niestety, moje pierwsze doświadczenia z tym produktem nie były najlepsze. Mianowicie, najpierw nakładałam base coat, później kolorek, top coat i na to wysuszacz. Po takiej aplikacji lakier już następnego dnia odpryskiwał a mnie delikatnie mówiąc szlak trafiał.
Teraz jak się Kasia doczytała wysuszacz jest sam w sobie top coat'em i tak go właśnie stosuję i jest super. Dokładnie jak producent opisuje po 30 sekundach lakier jest suchy, ale ja odczekuję zawsze troszkę dłużej dla pewności, że gdy zacznę coś robić nie będzie odcisków.

Buteleczka mieści 13.3 ml. Przy tym jest to bardzo wydajny produkt (zużycie, które widzicie na zdjęciu to ponad 2 miesiące częstego używania).

Cena: 15-18zł

Ocena: 10/10


Kasia

środa, 28 marca 2012

Iwostin - kremowy żel lipidowy do mycia

"Kremowy żel lipidowy do mycia Iwostin Lipidia myje, nie naruszając bariery lipidowej naskórka. Odbudowuje i długotrwale wzmacnia naturalną strukturę cementu międzykomórkowego warstwy rogowej naskórka. Uzupełnia braki naturalnie obecnychh w skórze lipidów, dostarczając:
- nienasycone kwasy tłuszczowe (8%), w tym NNKT,
- nasycone kwasy tłuszczowe (1%),
- ceramidy (0,1%),
- cholesterol (0,5%),
- trójglicerydy (10%),
- skwalan (0,5%).

Preparat na bazie wody termalnej z Iwonicza-Zdroju.

Zastosowanie: Codzienne oczyszczanie i odżywianie suchej, pozbawionej naturalnej elastyczności skóry całego ciała.

Hypoalergiczny"


Gdy z półki brałam właśnie ten żel w jego składzie przede wszystkim zadziwił mnie cholesterol. Nie zetknęłam się wcześniej z tym, aby w składzie kosmetyku do twarzy był cholesterol a tym bardziej, aby był szczególnie w nim wyróżniony. Na stronie marki Iwostin dowiedziałam się, iż cholesterol to "ważny składnik błon komórkowych. W kosmetykach używany jako emolient - środek natłuszczający, nawilżający i zmiękczający skórę. W połączeniu z tłuszczami działa na nie stabilizująco oraz wiąże wodę. Dobrze przenika przez warstwę rogową naskórka i zwiększa wchłanienie innych składników. Przywraca ciągłość barierze skórnej, uzupełniając braki w cemencie międzykomórkowym. W ten sposób ogranicza utratę wody z naskórka." (Źródło: www.iwostin.pl)

Ta wielka tuba to pojemność 200 ml kremowego żelu z przeznaczeniem do stosowania na całe ciało, aczkolwiek ja kupiłam go z myślą o myciu twarzy. Musiałam dokonać zmian w pielęgnacji mojej twarzy, po tym jak żel z Vichy już po pierwszym użyciu podarował mi dziwne czerwone krostki-nieciekawy widok (u mnie tak często).
Żel w rzeczywistości nie powinien nawet być określany mianem żelu, ponieważ w 99% zachowuje się i wygląda jak krem. Przemywając nim twarz można niekiedy zapomnieć, że myjemy twarz i pomyśleć, że nakładamy krem na twarz :) Żel jest biały i bezzapachowy.


Co do oczyszczenia to nie czuję, aby moja twarz była naprawdę oczyszczona. Jeżeli już to jest delikatniejsza i wygładzona a co za tym idzie niezbędne jest dodatkowe nawilżenie w postaci kremu. Z drugiej strony producent nie wspomina np. o dogłębnym oczyszczeniu. Mówi tylko o umyciu twarzy oraz o odbudowaniu i długotrwałym wzmocnieniu i chyba pod tym względem się sprawdza. Cera wygląda przede wszystkim na zdrowszą i nie zaskakują mnie już żadne dziwne plamki bądź krostki.

Żel jest oczywiście bardzo wydajny, ale czy jakość jest całkowicie współmierna do ceny... tutaj bym polemizowała. Dla mnie seria Lipidia jest absolutnym eksperymentem i niestety nie ma szału jak za tę cenę (mimo, że mi udało zakupić się na promocji za ok. 20zł).


Tak więc jeżeli stawiacie przede wszystkim na polepszenie formy Waszej cery to kremowy żel lipidowy będzie właściwym wyborem.

Cena: 27zł

Ocena: 6/10


czwartek, 22 marca 2012

Zakupy na 'goldenrose-styl.pl'

Dzisiaj pokażę Wam zakupy jakie poczyniłam na stronie goldenrose-styl.pl w trakcie trwania dni darmowej przesyłki. Zamówiłam łącznie 6 lakierów (dopadł mnie jakiś szał lakierowy):
Lakiery z serii z proteinami - pojemność 12,5 ml, ważność 8 miesięcy od otwarcia:

(od lewej: 345, 352)

Lakiery z serii Paris - pojemność 11 ml, ważność 8 miesięcy od otwarcia:

(od lewej: 228, 217, 130, 124)

Do tej pory do lakierów Golden Rose nie miałam najmniejszych zarzutów. Może oprócz serii Miss Selene, która była dla mnie wyjątkowo pechowa :( Tym razem pechowa okazały się dla mnie kolory nr 228 oraz nr 130, które po jednym pociągnięciu są prawie przeźroczyste. Cóż... zdarza się. Nie zrażam się i nadal oceniam je wysoko, bo niekiedy wystarcza mi tylko jedna warstwa lakieru (według mnie) dla pełnego krycia.



Cena: 4zł (z proteinami) oraz 5,50zł (paris)

Ocena: 10/10

Kasia

środa, 21 marca 2012

MAM - zmiany

Dzisiaj na blogu pojawił się nowy banner, dzięki któremu po kliknięciu zostaniecie przeniesieni na fanpage MAM na facebook'u, co zapewni Wam 20% zniżkę przy zakupach ze strony sklepu MAM. Super sprawa.
Na fanpage'u macie możliwość zapoznania się z nowościami wprowadzanymi przez firmę MAM, m.in. pojemniczki, miseczki, buteleczki i smoczki. Jest jeszcze więcej pozytywnych kolorów i stworów :) 

Polecam!



Kasia

sobota, 10 marca 2012

Darmowa przesyłka w sklepie internetowym Golden Rose

Uwaga! Od dzisiaj (10.03.2012) do poniedziałku (12.03.2012) w sklepie internetowym marki Golden Rose możecie skorzystać z darmowej przesyłki. Na darmową przesyłkę załapiecie się bez znaczenia na kwotę jaką wydacie.
Przesyłka darmowa nie dotyczy przesyłek za pobraniem.


P.S. Ja już skorzystałam :)

Kasia

piątek, 9 marca 2012

Osłonki na pędzle z ebay

Dzisiaj chcę Wam polecić osłonki "z metra" a konkretnie z 1m :) Ostatnio na jednym z blogów przeczytałam o możliwości zakupu takich osłonek na ebay za całe 0,99$



Długość takiej osłonki to 1m to na ile pędzli wystarczy taka długość zależy jak długie osłonki sobie przytniecie. Osłonka nie jest sztywna. Stawiając np. w kubku pędzle włosiem do dołu na osłonce się nie utrzymają, ale jeżeli chodzi ogólnie o suszenie to osłonki według mnie zapobiegają odszktałceniu pędzli i rozejściu się włosia w różne strony. Niestety, taka osłonka pasuje wyłącznie do pędzli do twarzy. Dla pędzli do oczu są zbyt szerokie.

Ja swoją osłonkę kupiłam u tego sprzedawcy:

Cena: 0,99$ (z darmową przesyłką)

Ocena: 10/10 - przy takiej cenie nie można się doszukiwać minusów

Kasia



MAM - Zestaw do karmienia. Miska do karmienia i elastyczna miękka łyżeczka.



Już teraz Wam powiem, że to super sprawa! W zestawie otrzymujemy dwukomorową miseczkę oraz łyżeczkę. Produkty te są przeznaczone dla dziecka od czwartego miesiąca życia (wiek, w którym matki karmiące dziecko mlekiem modyfikowanym mogą wprowadzać pokarmy stałe do jedzenia np. starte jabłko) oraz oczywiście BPA FREE.

Miseczka jest bardzo wygodna do trzymania jedną ręką. Możemy ją trzymać za uchwyt bądź w miejscu pomiędzy komorami. My obecnie korzystamy tylko z jednej komory, ponieważ nasz obiadek bądź deserek jest tylko jednoskładnikowy. Miseczka nadaje się również do podgrzania różnej żywności w mikrofalówce.

O ile miseczkę lubimy to łyżeczkę kochamy. Do tej pory byłam bardzo sceptycznie nastawiona do łyżeczek z takich zestawów, bo ponoć najlepsze są te zwykłe metalowe łyżeczki. Łyżeczka od firmy MAM według mnie jest odpowiednia, ponieważ jest zakrzywiona do pozycji poziomej i jest płytka. Wszystko to umożliwia nabranie odpowiednio niewielkiej jak na początek ilości jedzenia oraz zebrania jedzenia z łyżeczki przez Kornela. Łyżeczka jest z tworzywa elastycznego, ale bynajmniej nie jest giętka. Dodatkowo, gdy jedzenie jest naprawdę gorące łyżeczka robi się biała. Obecnie jesteśmy po jakimś miesiącu testowania i nasza łyżeczka przez zawartość marchewki w jedzeniu zabarwiła się na pomarańczowo (mimo, że oryginalnie jest koloru niebieskiego). Łyżeczki można również dokupić oddzielnie na stronie sklep.mambaby.pl. W zestawie są dwie łyżeczki w zestawieniu kolorystycznym: różowo-niebieski bądź seledynowo-niebieski w cenie 23,39zł.



(Kornel i babcia w akcji)

Cena: 25,83 zł


Ocena: 9/10

Kasia

theBalm - NUDE'tude

Zawsze sobie powtarzałam: "Nigdy nie kupię żadnej palety. Będę zbierać cienie pojedyncze, te które mi odpowiadają i są potrzebne". Wychodziłam z założenia, że w palecie spodoba mi się dwa, trzy cienie a reszta nie będzie mi potrzebna i że ogólnie to wyrzucenie pieniędzy. Z paletą NUDE'tude było inaczej. Gdy zobaczyłam ją w Perfumerii Marionnaud wiedziałam, że musi być moja, a że wówczas była również promocja to udało mi się ją kupić za ok. 62 zł.




Paleta to 12 cieni w kartonowym bardzo sztywnym opakowaniu (jak przystało na theBalm). Zaraz po otwarciu cienie mogą się wydać bardzo małe, ale jak dla mnie są bardzo wydajne. Spośród 12 cieni 4 są matowe, natomiast pozostałe 8 to cienie perłowe bądź z mniejszymi jak i większymi drobinami. Cienie mają bardzo dobrą pigmentację, bardzo dobrze się z nimi pracuje. W czasie blendowania cienie nie bledną i nie giną na powiece. Niektóre kolory są bardzo ciekawe i razem mogą dać fajne połączenie. Z resztą uważam, że zdjęcia najlepiej ukażą z czym macie do czynienia.
Paletą wykonamy makijaż dzienny jak i wieczorowy. Ja prawie do każdego makijażu używam Sassy jako rozświetlacza w wewnętrzny kącik (mój codzienny faworyt). Bardzo ładnie wygląda.



Częścią palety jest również duże lusterko oraz dwustronny pędzelek, który jest bardzo sztywny i niestety nie jestem w stanie dla niego znaleźć zastosowania.

Cena: 89 zł

Ocena: 10/10

Kasia

Dior - DiorShow New Look

Kiedy o nim myślę to serducho mocniej bije :)

Tusz DiorShow New Look ma przede wszystkim za zadanie zwiększenie objętości naszych rzęs i to jest właśnie to, czego ja od dawniej poszukiwałam w tuszu. Szczególnie, że na moich naprawdę krótkich rzęsach nie jest to proste. Zawsze sądziłam, że gdy tusz jest opisywany jako dający objętość oznacza to mega szczotę, która obklei moje rzęsy toną tuszu i przy czym je sklei. Dlatego też już dawno przestałam poszukiwać tuszu dodającego objętości a wybierałam tusz poniekąd przypadkowo. New Look trafił do mnie dzięki mojemu mężowi z okazji Walentynek :)


Sam tusz pokochałam już za samo opakowanie - małe, grubaśne i okrąglutkie. Eleganckie i urocze. Czarne a logo Dior jakby zostało wyhaftowane srebrną nitką. Same zachwyty. 
Pojemność to 10 ml a okres ważności chyba standardowo 6 miesięcy od chwili otwarcia.



Szczoteczka XS tej mascary jest jakby dla mnie stworzona. Jest to elastyczna guma oraz plastik. Górna część są to włoski bardzo małe, które są w stanie dotrzeć nawet do najkrótszej rzęski. Natomiast dolna część szczoteczki łapie rzęsy od nasady, nadaje im objętość oraz maksymalnie wydłuża. Maskara jest naprawdę mega czarna dzięki barwnikowi Dior Black GlassTM - barwnik ten ponoć zwiększa blask oraz głębię koloru.
Tusz jest z "...serum pielęgnacyjnym z wyciągiem z mleczka pszczelego. W sercu jego działania leży wyjątkowy czynnik dermo-fusion. Jego pierwsza cudowna właściwość to odnowa zniszczonych części włókna poprzez przenikanie w najmniejszą przestrzeń, aby wypełnić rzęsę. Każda rzęsa natychmiast wygląda na grubszą i idealnie gładką."

Źródło: glow.pl

Odnośnie jeszcze samej szczoteczki. Nie jest długa dzięki czemu nie jest trudne nią manipulować. Jeżeli chodzi o aplikację do tusz na pewno nie należy do tych, którym wystarczy dwa razy "machnąć" i rzęsy super wytuszowane. Chcąc osiągnąć ładny efekt musimy trochę popracować, ale uwierzcie, że warto. Mimo, iż szczoteczka jest mała to posiada rzadkie włoski i między przerwy nabiera się więcej tuszu, aby  również go rozprowadzić musimy trochę popracować. Konsystencja jak najbardziej odpowiednia do natychmiastowego użytku. Nie jest ani za suchy, za gęsty bądź wodnisty. Zapach raczej przeciętny. Na pewno nie jest odrzucający.



Efekt jaki osiągam dzięki New Look jak dla mnie jest bardzo zadowalający. Rzęsy wyglądają na gęstsze, dłuższe i bardzo czarne. Tusz nie osypuje się oraz rozmazuje. Po całym dniu jest nietknięty a takiego właśnie potrzebuję, bo niekiedy nie mam nawet czasu spojrzeć w lusterko, już nie wspominając o jakichkolwiek poprawkach.

Podsumowując. Tusz polecam osobom z krótkimi rzęsami, które liczą się z włożeniem pewnej pracy w osiągnięcie odpowiedniego efektu. Dodam jeszcze na szybko, że mascara jest również wprost stworzona do malowania dolnych rzęs :)

Cena: 144 zł

Ocena: 10/10

Kasia

Hakuro - H55

Już od dawna poszukiwałam mojego idealnego pędzla do pudru. Początkowo zastanawiałam się nad Maestro seria 190 w rozmiarze 16, ale jakoś ciągnęło mnie do Hakuro. Chciałam po prostu spróbować, a że upatrzyłam sobie już nie jeden pędzel z tej firmy to H55 musiał zostać dołączony do tego zestawu. Różnica cenowa między Maestro a Hakuro to ok. 12zł na korzyść Hakuro.


Gdy tylko zobaczyłam ten pędzel - zakochałam się. Chyba, żadnego innego pędzla nie darzę taką sympatią jak właśnie H55. Jest niesamowicie miękki, gęsty ale nie za bardzo zbity, bo i taki nie powinien być. Włosie jest syntetyczne w kolorze trójkolorowym, w większej części w kolorze kremowym.
Pędzle do twarzy marki Hakuro charakteryzuje porządna drewniana rączka. Gdy trzymam ten pędzel w ręku to naprawdę mam wrażenie, że w ręku trzymam "kawał" dobrego pędzla.


Aplikacja pudru to sama przyjemność. Bardzo dobrze równomiernie rozprowadza puder, nie kumulując w jednym miejscu zbyt dużej jego warstwy. Jednocześnie w przypadku zbyt obfitej aplikacji bronzera dzięki temu pędzlowi możemy go ładnie rozetrzeć.



Pędzel bardzo dobrze się pierze. Jeżeli chodzi o suszenie to potrzebuje ok. 12-16 godz. Póki co nie zgubił ani jednego włoska. Kuleczka jest równo przystrzyżona, tak więc żaden włos nie wystaje. Sama metalowa . Na pewno nie ma żadnych luzów i póki co nie zapowiada się na to.

Zdecydowanie mogę polecić. Moja kolekcja Hakuro zdecydowanie się powiększy (już planuję zakup nowości Hakuro - H14)

Cena: 39,90 zł

Ocena: 10/10

Kasia


poniedziałek, 20 lutego 2012

Sephora - Long-lasting eye liner

Znacie? Jak nie znacie to może poznacie. Lubicie? Polubicie bądź znienawidzicie :)


Eyeliner ten kupiłam, bo coś kiedyś czytałam i słyszałam pozytywnego na jego temat. Skorzystałam z "sephorowych" wyprzedaży i kupiłam za 9zł. W mojej Sephorze do wyboru był trzy kolory, mianowicie oberżyna, czarny z drobinami oraz niebieski. Początkowo wzięłam oberżynę (właśnie ten Wam zaprezentuję) a później wróciłam po czarny.



Pierwszy eyeliner jaki miałam i jakiego używałam to kremowy eyeliner z E.L.F. Obecnie używam żelowego Essence i takim właśnie jest mi najwygodniej się posługiwać. Aczkolwiek Sephora zachwyciła mnie nie ponoć prostym sposobem aplikacji ani atrakcyjną ceną a kolorem - oberżyna. Od jakiegoś czasu uwielbiam fiolety a oberżyna to już w ogóle jak dla mnie obłęd. O samym eyelinerze jak już wcześniej wspomniałam coś tam słyszałam więc wzięłam i nawet się nie zastanawiałam.

Opakowanie jak na taki eyeliner chyba przeciętne. Od siebie mogę dodać, że według mnie kolor jaki mamy na zakrętce jest dokładnym odwzorowaniem rzeczywistego koloru samego eyelinera.
Konsystencja jest chyba zbyt leista, stosunkowo trudna do opanowania przy aplikacji. Aplikujemy pędzelkiem, który jest w postaci ostro zakończonej gąbeczki. Przynajmniej ten kolor potrzebuje więcej niż jednego pociągnięcia, aby osiągnąć pełny kolor.

Ogólnie mimo tych minusów kolor rekompensuje mi wszystko. Lubię aplikować go na dzień. Zawsze to coś innego. Odskocznia od codziennej czerni.

Cena: 39 zł

Ocena: 5/10

Kasia

środa, 15 lutego 2012

MAM - Cooler Gryzak z częścią chłodzącą wypełnioną wodą

Mimo, iż wiedziałam wcześniej co otrzymam do testów od firmy MAM to jednak, gdy zobaczyłam ten gryzak przeżyłam niewielki szok - technologia kosmiczna. Gryzak "trójpalczasty" o dla mnie wcześniej niespotykanej wyprofilowanej rączce. Hmmmm....



Od producenta:
Oznaczenia:
  • 4+ miesiące
  • ulga dla ząbków trzonowych
  • BPA FREE
"Cooler
Aby przynosić ukojenie, projektanci MAM opracowali gryzak, który nie tylko doskonale chłodzi, ale również świetnie wygląda. Gryzak masuje, odpręża i przynosi ulgę - dzięki czemu dzieci mogą nadal czerpać radość z odkrywania świata.

Gryzienie, które uspokaja? To nie jest jedyna zaleta gryzaków MAM. Wspomagają one prawidłowy rozwój zgryzu i zachęcają do aktywnej nauki.

Chłodne ukojenie dla ząbków trzonowych dzięki unikalnie wyprofilowanej części wypełnionej wodą. Gryzak składa się z różnie ukształtowanych powierzchni chłodzących.

Okrągły uchwyt gryzaka jest zakrzywiony ku górze, co ułatwia maluchom chwytanie i trzymanie go w rączce.

Rozmaicie wyprofilowane powierzchnie i zróżnicowane materiały ułatwiają ząbkowanie i zwiększają atrakcyjność gryzaka.

Produkty MAM zostały opracowane we współpracy ze specjalistami z dziedziny psychologii rozwojowej, przedstawicielami ICMRS i innymi ekspertami."

Źródło: ulotka dołączona do opakowania gryzaka

Jak same możecie zobaczyć już na opakowaniu jesteśmy bombardowane informacjami o samych zaletach produktu, ale jak jest w rzeczywistości... ?

Od początku. O gryzaku zaczęłam myśleć tak naprawdę w okolicach trzeciego miesiąca, kiedy to Kornel miesiąc wcześniej porzucił smoczek i zaczął wkładać do buźki paluszki oraz mniejsze zabawki. I wówczas.... a może gryzak? Tak też przy okazji nawiązania współpracy z MAM poprosiłam o gryzak.




Po rozpakowaniu gryzak wyparzyłam w gorącej wodzie. Gorąca woda nie spowodowała jakiegokolwiek uszkodzenia części wypełnionej wodą a tym bardziej plastikowej rączki.
Kornel bardzo szybko i chętnie złapał w rączki gryzak.



(to przerażenie, dezorientacja w oczach ... uwielbiam jego minki)

Na początku oczywiście zaciekawił go przede wszystkim  wyraźny kolor, kształt i faktura, która była na rączce. Kiedy już zapoznał się bliżej z gryzakiem wzrokowo i dotykowo przyszedł czas na testy "buźkowe" :) gryzak do buźki wkładał z każdej strony. Zarówno zielone kółeczko jak już samą część przeznaczoną dla jego dziąseł.
Oczywiście najbardziej odpowiada mu środkowy "paluch" gryzaka. Gryzak jest tak dobrze skonstruowany, że dziecko trzymając środkowy "paluch" nie robi sobie krzywdy pozostałymi. W sensie, że nic mu się w buźkę nie wbija. Poza tym miękki silikon, zaokrąglony kształt, lekkość zabawki sprawia, iż nawet gdyby Kornel wypuścił gryzak z rączki na twarz nie spowodowałoby to u niego urazu.


Tak jak już wspomniałam wcześniej Kornel uwielbia środkowy "paluch", jego faworytem od pewnego czasu jest również jeden z bocznych z większymi wypustkami. Zauważyłam, że nie odpowiada mu absolutnie ten z wzorem w kształcie kółeczek. Mimo tego, iż gryzak jest przeznaczony już dla dzieci od czwartego miesiąca to jest chyba dla niego za duży, aby mógł go choć trochę włożyć do buźki. Z drugiej zaś strony w czwartym miesiącu ten element może być za duży, ale po pewnym czasie może stać się ulubieńcem. Co zapewne spowoduje również, że dziecko szybko się nie znudzi.

Co do funkcji chłodzącej ... Wkładam gryzak na ok. godzinę do lodówki. Po godzinie wyciągam i sprawdzam, czy chociaż nie jest zbyt schłodzony i podsuwam dla Kornela pod usteczka. Śmiesznie to wygląda. Jakby wyczuwał chłód i otwiera usta a ja przeciągam po jego dziąsłach. Kornel wtedy cierpliwie się rozgląda, słucha i wcale nie zamyka ust. Daję mu do rączki. Niestety, nie ma jeszcze wystarczającej koordynacji ruchowej, aby powtórzyć po mamie, ale zawsze jakoś sobie z gryzakiem radzi.

Dodam tylko, iż gryzak testowaliśmy przez okres ok. 3 tygodni. Stąd też moja dość obszerna opinia :)

Cena: 29,80 zł

Ocena: 10/10

Kasia

niedziela, 12 lutego 2012

Physicians Formula - Custom Eye Enhancing Gel CreamLiner

Gdy tylko dotarł do mnie ten eyeliner od razu pomyślałam jak to będę go wychwalać w poście go opisującym. Cóż...


Eyeliner zakupiłam po tym jak przeczytałam i zasłyszałam wiele pozytywnych opinii na jego temat. Mój wybór padł na Glam Collection - Brown. Zamówiłam go przez e-bay za ok. 25 zł wraz z przesyłką. Na całość składają się trzy pojemniczki. Pojemniczki przypominają kostki, które można dowolnie łączyć w kolumnę. W zestawie dołączony został pędzelek, ale nie widzę dla niego zastosowania jeżeli chodzi o aplikację jakiegokolwiek eyelinera.




Moja wersja kolorystyczna to: złoty, brązowy oraz czarny. Każdy z kolorów jest jak sama nazwa mówi w wersji glam, czyli z dużą ilością brokatu.







I teraz... konsystencja. Sucha, tempa, nie wiem właściwie do konsystencji jakiego kosmetyku by ją porównać, aby Wam przybliżyć. Teoretycznie, gdyby był to eyeliner żelowy pędzelek powinien się w nim delikatnie "zanurzyć". Niestety, tutaj gdy przykładam pędzelek do tego "czegoś" to produkt jedynie mogę zeskrobywać. Mam nadzieję, że zdjęcia chociaż w najmniejszym stopniu odwzorowują ową konsystencję.

Szczerze nie wiem, do czego produkt o takiej konsystencji mógłby się nadawać. Nie wiem również jak mogłabym na niego wpłynąć, aby ta konsystencja uległa zmianie.

Po tym jak przekonałam się jaką konsystencję ma ten eyeliner zaczęłam poszukiwać opinii konkretnie o tej wersji Glam. Jak się okazuje nie jestem jedyną osobą o takich spostrzeżeniach. Nie zrażam się i mam zamiar spróbować jeszcze wersji regularnej.

Cena: 10.99 $

Ocena: 0/10

Kasia